Pijak wjechał w Ukraińców
Opublikowano 16 kwietnia 2022, autor: bj
Do Polski Oksana trafiła z córką i wnukiem, uciekając przez kilka granic przed wojną. A tu wjechał w nią kompletnie pijany kierowca.

Do tragedii doszło (środa, 13.03.) przy ul. Kopernika, przed przedszkolem w Tuplicach.
– Kierowca volkswagena passata wyjeżdżał z nadmierną prędkością z drogi gruntowej, zjechał na lewy pas i uderzył w barierę, za którą stali kobieta i mężczyzna. Oboje zostali zabrani do szpitala – informuje Aneta Berestecka, rzeczniczka żarskiej policji.
Kierowca został zatrzymany.
Zapomniała o kurtce
– Poszłyśmy z mamą do przedszkola po mojego synka, Nazara. Chciałam jej pokazać, gdzie jest, gdyby musiała go sama odbierać – opowiada Marina.
Marina weszła do środka po synka, a Oksana została na zewnątrz. Wdała się w pogawędkę z panem, który z żoną czekał na dziecko.
Marina już miała wyjść z Nazarem, ale cofnęła się po kurtkę chłopca. I w tej chwili usłyszała huk. Otworzyła drzwi i zobaczyła mężczyznę, z którym rozmawiała jej mama. Leżał na chodniku. Krwawił. Oksana leżała tuż obok.
– Gdy rozmawiałam z tym panem, on stał plecami do drogi, ja do ściany przedszkola. W pewnym momencie zauważyłam ten samochód. Jechał z dużą prędkością, z piskiem opon. Nie dał rady wejść w zakręt, po prostu go wyrzuciło i uderzył w barierkę, za którą staliśmy – opowiada pani Oksana. To były ułamki sekund.
O włos od tragedii
– O tej porze dużo rodziców odbierało dzieci, niektórzy byli już na zewnątrz. W środku było ze 20 osób. Gdyby to się stało kilka chwil później, byłaby tragedia – mówi pani Oksana.
Zobaczyła krew u mężczyzny.
– Zaczęłam krzyczeć, żeby ktoś ją zatamował. Podbiegła jego żona, w pierwszej chwili robiła to gołymi rękami – wspomina.
Pani Oksana uderzyła głową o ścianę przedszkola, przedtem mocno docisnęła jej biodra odgięta przez samochód barierka.
Ktoś z rodziców zadzwonił na telefon alarmowy, jakiś mężczyzna udzielał pierwszej pomocy.
Pani Marina, pomimo szoku, dostrzegła, jak z auta wychodzi dwóch mężczyzn. Kierowca i pasażer.
– Bardzo się zataczali, ledwie trzymali się na nogach – opowiada.
Miał 2,5 promila
Ranni trafili do szpitala.
– Na szczęście, jak wynika z moich informacji, obeszło się bez poważniejszych urazów i złamań. Skończyło się na ogólnych potłuczeniach. Myślę, że to dzięki temu, że barierka zatrzymała to auto – komentuje Ryszard Smyk, szef pogotowia ratunkowego.
Dzieci z przedszkola był wyprowadzane tylnymi drzwiami, żeby nie musiały patrzeć na skutki wypadku.
Pani Oksana jest mocno obolała – najbardziej dokucza stłuczone biodro, poobijany tył głowy. Pokazuje siniaki na rękach, nogach, tułowiu. Leży, bo z bólu ciężko się poruszać.
Kierowca volkswagena też trafił do szpitala. Nie z powodu obrażeń, ale na badania krwi.
– Wynika z nich, że 43-latek miał niemal 2,5 promila alkoholu – wyjaśnia A. Berestecka.
Uciekali przed wojną
Z Ukrainy wyjechali w dniu wybuchu wojny, 24.02. Tego dnia Nazar obchodził 5 urodziny.
– W mojej restauracji był przygotowany tort, baloniki. Ale gdy przyszła ta wiadomość, w dwie godziny spakowaliśmy torby. I uciekaliśmy – opowiada pani Oksana, która w Ukrainie prowadziła własną restaurację. – Jechaliśmy przez Mołdawię, Rumunię, Węgry i Czechy.
Dotarły do Polski. Wiedziały, że tu będą bezpieczne. Tu od lat, w Warszawie, pracuje i mieszka jej siostra. Jest dentystką, wyszła za mąż.
– A teraz wychodzi, że uciekliśmy z jednej biedy i wpadłyśmy w drugą. Ale w Polsce spotkało nas dużo dobrego. Po prostu, jak wszędzie, są źli i dobrzy ludzie – mówią zgodnie.
W Ukrainie zostali ich mężowie, syn i brat, którzy odwieźli ich do granicy i wrócili.
– Tam teraz cisza, ale czasem ta cisza to niepewność, która jest jeszcze gorsza. Przyjechaliśmy tutaj tylko ze względu na bezpieczeństwo dzieci. Ale dom mamy tam i mamy nadzieję wrócić… – kończy pani Oksana.
Jeszcze trzeźwiał
W chwili oddawania gazety do druku kierowca jeszcze trzeźwiał w policyjnym areszcie.
– Obrażenia poszkodowanych nie były poważne, ale w związku z tym, że kierowca prowadził auto w stanie nietrzeźwości prowadzimy postępowanie w sprawie o przestępstwo – kończy A. Berestecka