Tak burmistrz zniechęca inwestorów!
Opublikowano 11 lutego 2022, autor: nk
Andrzej Katarzyniec, burmistrz Żagania, od lat obiecuje pozyskanie inwestorów do stref przemysłowych, ale jak przychodzi do konkretów to… odsyła zainteresowanych z kwitkiem. I nawet nie udaje, że mu zależy.
Strefa przemysłowa Würtha to kilkadziesiąt hektarów terenów inwestycyjnych w Żaganiu, które od lat leżą odłogiem i zarastają samosiejkami. A wcale nie musiało tak być. Już na początku 2021 roku zgłosił się do burmistrza Alan Kubitza, właściciel firmy Gospal, bo chciał wybudować firmę na terenie strefy przemysłowej. Złożył konkretną propozycję.
– Chcieliśmy kupić trzy działki znajdujące się na samym końcu strefy i wybudować tam firmę. Planowaliśmy zatrudnić kilkadziesiąt osób. Do tego chcieliśmy wybudować kilometrowy dojazd do tych działek, bo tam nie ma nic. Miasto miałoby z tego same korzyści, ale nie było z kim rozmawiać. Burmistrz w kilku zdaniach odpowiedział, że nie jest zainteresowany taką formą sprzedaży – mówi A. Kubitza.
Chciał inwestować
Przedsiębiorca chciał w Żaganiu zainwestować ponad 20 mln zł, zatrudnić pracowników, płacić podatki. Planował wybudować halę o powierzchni ok. 4-5 tys. metrów kwadratowych, co przynosiłoby miastu w przyszłości konkretne wpływy z podatków. Złożył do urzędu propozycję kupna działek w strefie Würtha. Zaproponował za nie ponad 1 mln zł. Dodatkowo chciał ponieść koszty doprowadzenia mediów i drogi do działek, a przy okazji uzbroić inne działki w strefie, które miasto mogłoby sprzedać. Jego propozycja zderzyła się z urzędniczą ścianą. W piśmie, które otrzymał od burmistrza, przedsiębiorca nie znalazł ani trochę dobrej woli ze strony włodarza Żagania.
– Poczułem się, jakbym nie był mile widziany w Żaganiu, mimo że od lat inwestuję tutaj pieniądze w różne przedsięwzięcia. Było to dla mnie dziwne, bo jestem przekonany, że planowana przeze mnie inwestycja przyniosłaby miastu wiele korzyści. Oprócz nowych miejsc pracy i wpływów z podatku, także uzbrojenie strefy, co zwiększyłoby szansę na sprzedaż pozostałych działek i pozyskanie kolejnych inwestorów – wylicza rozgoryczony przedsiębiorca.
Zasłania się prawem
Burmistrz Andrzej Katarzyniec górnolotnie tłumaczy, że nikomu nie zamyka drzwi do inwestowania w żagańskiej strefie przemysłowej.
– Ten pan przedstawił nam propozycję transakcji wiązanej, na którą nie mogliśmy się zgodzić. Zaproponował, że my mu damy działkę, a oni nam wybudują drogę w strefie – mówi.
Nie do końca jest to prawda, bo jak wynika z pisma przesłanego przez przedsiębiorę do Urzędu Miasta w Żaganiu, A. Kubitza chciał kupić działki, a nie je dostać, jak sugeruje burmistrz! Proponował za nie ponad milion zł. Zaoferował taką cenę, bo do działek nie była doprowadzona droga. W związku z tym chciał wziąć na siebie jej budowę, uzbrajając jednocześnie inne działki w strefie.
Burmistrz najwyraźniej nie miał czasu ani ochoty, żeby prowadzić dalsze negocjacje z przedsiębiorcą i poszukiwać rozwiązania problemu. I zbył inwestora jednym pismem.
– Być może chciał te działki dla kogoś przetrzymać – zastanawia się A. Kubitza. Albo po prostu nie miał ani czasu, ani ochoty. Jego pensja jest pewna.
Dla kogo takie starania
W ostatnich latach aktywność urzędników wokół strefy to obietnice. Inwestorzy… są, ale nie ma drogi.
– W tej chwili trwają rozmowy z inwestorami, ale do inwestowania zniechęca ich brak porządnej drogi dojazdowej do działek, a także ograniczenie wysokości zabudowy do 12 metrów – mówi Roman Ciszewski, naczelnik wydziału gospodarki nieruchomościami w Urzędzie Miasta. – Obecnie pracujemy nad zmianą planu zagospodarowania przestrzennego, która zakłada podwyższenie tych rzędnych do ponad 30 metrów.
Czyżby w Żaganiu byli równi i równiejsi? Jednych spławia się pismem, a dla innych buduje drogę, a nawet zmienia się plan zagospodarowania przestrzennego. Taka równość inwestorów po żagańsku.
Proszę o ujawnienie korespondencji. Firmy zagraniczne różnie płacą podatki w Polsce.
Dziwne, że Urząd Miasta nie uzbroił całej strefy przemysłowej.
Komunikacyjnie Lubuskie zostało zniszczone przez ostatnie lata. Kolejne rządy niszczą torowiska nie oferując elektryfikacji i modernizacji istniejącej infrastruktury.
Jest inwestor
To i drogę można mu i innym zrobić !i plan miejscowy także !
A taki naczelnik który takie wygaduje takie bzdury i w taki sposób powinien już szukać innej pracy