Lekarze muszą wybierać, kogo przyjąć
Opublikowano 14 stycznia 2022, autor: jb
Szukanie szpitala, który przyjmie pacjenta z SOR. To dziś nie są realia dla osób zakażonych, dla których nie ma miejsc na oddziałach covidowych. Dzisiaj trzeba szukać szpitali, które przyjmą niezakażonego pacjenta.

Dużo oddziałów zostało przekształconych w covidowe, więcej jest obecnie wolnych miejsc covidowych niż na oddziałach dla pozostałych pacjentów.
W Żarach, po wyłączeniu z normalnej pracy i utworzeniu oddziału covidowego na internie, jedynym takim oddziałem jest ten ze Szpitala Na Wyspie. Prawie cały czas przepełniony.
Lekarze na SOR-ze w Żarach mają teraz problem, by znaleźć miejsce w szpitalu dla pacjentów np. z cukrzycą, nadciśnieniem czy zapaleniem płuc – nie związanym z koronawiursem.
– Pacjenci internistyczni mają kłopot, by znaleźć miejsce na oddziale. Miejsca na oddziale geriatrycznym i wewnętrznym drugiego szpitala w Żarach – Szpitala Na Wyspie, bardzo szybko się zapełniają. Bywają takie momenty, że o godz. 16:00 na SOR pacjenci przywiezieni rano nadal czekają na miejsce w szpitalu. Albo ich wywozimy gdzieś daleko np. do Zielonej Góry albo Krosna Odrzańskiego, ale te szpitale też szybko się zapełniają. Zdarza nam się przetrzymywać takich pacjentów na SOR-ze i przekazywać dalej, już następnego dnia – mówi Marek Femlak, zastępca komendanta 105. Szpitala Wojskowego. – Szukamy też innych rozwiązań, jeżeli ktoś ma schorzenia kardiologiczne, to przekazujemy go np. na nasz oddział kardiologii, jeżeli ma schorzenia neurologiczne, to na neurologię, ale to też nie są oddziały z gumy i bardzo szybko się zapełniają. Takie problemy mamy w tej chwili. Mam żal do ludzi, którzy są niezaszczepieni, czasami nawet do pacjentów, a zajmują łóżka osobom, które również wymagają pilnego pobytu w szpitalu – dodaje.
Kolejka i segregacja
-Tak jest w całym województwie, w całym kraju. Wszystko przez stan pandemii i niezaszczepienie w porę właściwej ilości ludzi. Przez to nadal dużo osób się zaraża, potrzeba potem dla nich miejsc w szpitalach. Przez dużą ilość zachorowań i konieczność trzymania w gotowości łóżek covidowych, wstrzymana jest praca innych oddziałów – mówi Roman Kołodziejczak, lubuski konsultant medyczny ds. chorób wewnętrznych. -Dziś jest konieczność leczenia ludzi ciężko chorych w związku z zakażeniem. Inni, mniej nagle chorzy pacjenci, przegrywają w tej kolejce segregacji i niewątpliwie mają utrudniony dostęp do leczenia. Oczywiste jest też to, że utrudniony dostęp i brak możliwości wcześniejszej korekty leczenia, szybszej diagnostyki, pogarsza rokowanie pacjenta -dodaje.
Pacjenci na miejsce na oddziałach wewnętrznych muszą czekać, lekarze podejmować trudne decyzje, kogo przyjąć w pierwszej kolejności. -Te miejsca na oddziałach wewnętrznych, które pozostały dla niezakażonych pacjentów, są już przepełnione i przeciążone. One zresztą są przeciążone i na co dzień, nawet gdy nie było jeszcze pandemii. Interna jest dziedziną, która nie budzi zainteresowania młodych lekarzy ani biznesu. Nie słyszałem, żeby jakiś prywatny szpital zarabiał na tym, że prowadzi u siebie właśnie taki oddział -dodaje R. Kołodziejczak.