Nadgodziny dla dyrektorów
Opublikowano 20 sierpnia 2021, autor: bj
Jako dyrektorzy prowadzą mniej lekcji z uczniami niż szeregowi nauczyciele. Żeby mogli rzetelnie zająć się swoimi obowiązkami. Ale co to szkodzi wziąć nadgodziny i zarobić więcej?

O nadgodziny dla siebie i kadry kierowniczej poprosiło kilku dyrektorów szkół ponadpodstawowych, podległych Starostwu Powiatowemu w Żarach. Wnioski w tej sprawie wpłynęły do zarządu powiatu.
Elżbieta Maćko, dyrektorka Specjalnego Ośrodka Szkolno-Wychowawczego w Lubsku, poprosiła dla siebie samej o 7 dodatkowych w tygodniu godzin zajęć rewalidacyjnych dla uczniów z niepełnosprawnością intelektualną. Ma to, zdaniem dyrektorki, pozwolić na zrealizowanie planu nauczania i wszystkich wskazówek wydanych przez Poradnię Pedagogiczno-Psychologiczną.
E. Maćko nie zapomniała też o swojej zastępczyni, nauczycielce wychowania fizycznego, dla której również chce 7 dodatkowych godzin w tygodniu, także na zajęcia rewalidacyjne – terapię ruchem. Rozszerzyła przy tym katalog uczniów, którzy mieliby z tego korzystać o dzieci cierpiące na autyzm.
Dopracować do pensji nadgodzinami, jej zdaniem, powinna także kierowniczka internatu. W tym przypadku idzie o 6 dodatkowych godzin podobnych zajęć, w ramach integracji sensorycznej.
Wszystkie trzy panie, jako kadra kierownicza, korzystają z obniżonego wymiaru zajęć. W takim przypadku, choć nauczyciel ma zmniejszone obowiązki dydaktyczne, bierze pensję, jak każdy inny, zatrudniony w pełnym wymiarze. Nie można mu także ograniczyć żadnych innych uprawnień. Od 2018 r. obowiązuje przepis, że dyrektorowi i wicedyrektorowi korzystającym z obniżonego wymiaru nadgodzin się nie przydziela. Jest jednak wyjątek, gdy jest uzasadnienie w postaci „konieczności zapewnienia realizacji ramowego planu nauczania”.
Kryzys z historykami?
Identycznym argumentem posłużył się Krzysztof Neska, dyrektor Zespołu Szkół Ekonomicznych w Żarach. Poprosił dla siebie o 5,67 dodatkowych godzin tygodniowo, a dla swoich zastępczyń – nieco skromniej, bo po 4,28 i 4,22 godziny. We wniosku pojawiła się informacja, że szkoła poszukiwała na rynku pracy nauczycieli, ale… nikt się nie znalazł. O jakie przedmioty chodzi? Między innymi o historię. To właśnie tego przedmiotu w ramach nadgodzin chce uczyć K. Neska. W przypadku jego zastępczyń, w grę wchodzą przedmioty zawodowe – rachunkowość oraz elementy prawa w działalności gospodarczej.
Szukała jako jedyna
O 6 dodatkowych godzin dla siebie upomniała się Ewa Styś, dyrektorka Zespołu Szkół Budowlanych. W tym przypadku chodzi o nauczanie wiedzy o społeczeństwie. Jako jedyna, przed zwróceniem się z takim wnioskiem do zarządu powiatu, zamieściła ogłoszenie na stronie Kuratorium Oświaty o poszukiwaniu nauczyciela tego przedmiotu. Nie zgłosił się nikt chętny.
Zarząd powiatu zajął się już wnioskami, sprawa jest jednak warta dokładnego rozważenia.
– Stwierdziliśmy, że nie podejmiemy decyzji od razu. Dlatego poleciliśmy dyrektorom, żeby na stronach kuratoryjnych pojawiły się ogłoszenia ze wszystkich szkół. Jeżeli nie zgłosi się żaden chętny nauczyciel, wówczas zdecydujemy – wyjaśnia Józef Radzion, starosta.
Zarząd powiatu pochyli się nad wnioskami w ostatnim możliwym terminie, czyli 31.08.
Średnio miesięczny zarobek E. Maćko i K. Neski wynosi 10 tys. 700 zł, a E. Styś – 10 tys. 400 zł. Każdy z dyrektorów jest nauczycielem dyplomowanym, czyli osiągnął najwyższy stopień zawodowego rozwoju, ma więc maksymalną podstawę wynagrodzenia. A to od niej zależy kwota za każdą nadgodzinę. W tym przypadku wynosi ona ok. 50 zł za każdą.
To jest podłe co piszecie. Kadra kierownicza ma obniżoną ilość godzin dydaktycznych, bo mają obowiązki kierownicze. Zarządzanie placówką jest bardzo trudnym zadaniem i pracują więcej niż przewiduje to umowa.
Dyrektor czy kierownik bez godzin dodatkowych miałby niższą pensję od nauczyciela z nadgodzinami, a obowiązków i odpowiedzialności mają bardzo dużo. Znajdzie inne, poważne tematy, a zajmujecie się tylko tym ile zarabiają i co robią dyrektorzy. Bardzo lubicie dręczyć ludzi. Wstyd.