Laptopy w lombardzie
Opublikowano 26 lutego 2021, autor: Patryk Świtek
– Myślałem, że już mnie w życiu nic nie zaskoczy – mówi dyrektor szkoły. Pomylił się. Laptopy szkolne, które pożyczył do zdalnego nauczania znalazł w lombardzie.
Sprawa wyszła na jaw przez przypadek. Jedna z uczennic wróciła ze zdalnego nauczania. Arkadiusz Sidor, dyrektor SP 1 w Kożuchowie poprosił matkę, żeby zwróciła szkole laptop. Sprzęt mimo próśb jednak nie wrócił.
– Coś mnie tknęło, żeby zadzwonić do lombardu. Usłyszałem, że jest tam laptop z naszymi numerami – opowiada dyrektor.
Sprawę zgłosił na policję. Funkcjonariusze pojechali na miejsce, ale sprzętu nie odzyskali.
– Okazało się, że nie ma tam poszukiwanego komputera. Ale zamiast niego były dwa inne nasze laptopy – mówi A. Sidor. Policjanci ustalili, że sprzęt, od którego cała historia się zaczęła trafił do lombardu w Nowej Soli.
Wszystkie komputery zostały odzyskane. Jeden z nich kupiła szkoła, pozostałe były z projektu. – To były nowe laptopy. Jeden kosztował 1.600 zł, pozostałe ponad 2 tys. zł – tłumaczy dyrektor. W komisie rodzice dostali za nie 500 zł. Teraz odpowiedzą za oszustwo.
Takie tam problemy
W sumie szkoła rozdała 40 laptopów. – Bywało, że rodzice zgłaszali nam, że były problemy z internetem i z zalogowaniem się na lekcje, ale nikt z nas nie pomyślał, że ktoś tak się tłumaczy, bo po prostu sprzedał laptop. Jestem teraz zmuszony wzywać rodziców, żeby przyjechali do szkoły i pokazali nam, że wciąż mają ten sprzęt. To jest przecież mienie publiczne i ja za nie odpowiadam – mówi A. Sidor.
– Dużo w życiu widziałem i myślałem, że już mnie nic nie zaskoczy, ale się pomyliłem. Żeby zabrać dziecku rzecz, która służy do nauki i ją sprzedać! – komentuje dyrektor.