Hojny jak Katarzyniec
Opublikowano 21 grudnia 2020, autor: Piotr Piotrowski
Czy to świąteczna atmosfera, czy fakt, że nie musi wydawać swoich pieniędzy, sprawiły, że Andrzej Katarzyniec pomylił żagański ratusz z wioską świętego Mikołaja? Gdyby płacił z własnej kieszeni, zastanowiłby się, czy warto zapłacić 80 tys. zł za maseczki i czy nie ma pilniejszych potrzeb.

Ponad 80 tys. zł wydał burmistrz Andrzej Katarzyniec na zakup maseczek dla mieszkańców. To świąteczny prezent dla żaganian. Z ich podatków.
Świąteczny upominek od burmistrza trafi do 11 tysięcy skrzynek pocztowych na terenie Żagania jeszcze przed świętami Bożego Narodzenia.
– Pod każdy adres dostarczone będą dwie atestowane maseczki wielokrotnego użytku z certyfikatem, zapakowane w foliowe opakowanie wraz z kartką z życzeniami świątecznymi ode mnie i wszystkich radnych – mówi burmistrz. – W sumie maseczki dostanie 22 tysiące mieszkańców.
Maseczki mają różne wzory i kolory. Wykonała je żagańska firma Bartex. Urzędnicy wybrali ją na podstawie rozeznania cenowego. Burmistrz tłumaczy, że w ten sposób chce wspierać lokalnych przedsiębiorców. Koszt maseczek, wraz z kartkami świątecznymi i kolportażem, to 81 tys. zł.
– Wiem, że to drogi prezent, że ktoś zarzuci mi rozrzutność, ale zdrowie i bezpieczeństwo mieszkańców w czasie pandemii są dla mnie najważniejsze. Pieniądze na ten cel wygenerowaliśmy z panią skarbnik głównie z funduszy na przeciwdziałanie alkoholizmowi oraz opłat, jakie ościenne gminy uregulowały z tytułu uczęszczania ich dzieci do naszych placówek oświatowych – dodaje Katarzyniec.
Nie z własnej kieszeni
Radny Tomasz Kwarciński podkreśla, że jeśli burmistrz chciał „ocieplić” swój wizerunek w oczach mieszkańców przed wiosennym referendum w sprawie jego odwołania, to mógł kupić maseczki z własnej kasy.
– To taki Mikołaj na koszt podatników. Akcja byłaby szlachetna, gdyby burmistrz sfinansował ją z własnej kieszeni – mówi Kwarciński. – Ja w październiku kupiłem 500 maseczek za swoje pieniądze i rozdałem je wśród mieszkańców, stojąc między innymi pod marketami. Bez wielkiego rozgłosu.
A jakże…. państwo B i Pan Katar to kumple