Musimy obudzić Daniela
Opublikowano 25 września 2020, autor: Norbert Królik
– Daniel zaczął reagować na bodźce, a najnowsze badania nie wykazują uszkodzeń mózgu – mówi z nadzieją Monika Kaszubska, żona Daniela Świerczyńskiego, pochodzącego z Żar. 42-latek, którego poraził prąd, walczy o zdrowie w szpitalu w Nowej Soli.

Stan Daniela poprawia się. Zaczął reagować m.in. na ból.
– Lekarze mówią, że jest przytomny, ale nieświadomy. Ciągle jednak nie ma z nim kontaktu – mówi M. Kaszubska.
To daje nadzieję, że będzie jeszcze dobrze, że Daniel wróci do domu i pójdzie pograć w piłkę z 10-letnim synem Natanem albo pojeździ z nim na rowerze, bo tak bardzo lubili to robić razem przed wypadkiem.
To nie tak miało być
W czwartek (24.09) Daniel Świerczyński i Monika Kaszubska obchodzili 15 rocznicę ślubu. Pobrali się w kościele p.w. Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny w Żarach w 2005 roku. Już wtedy od kilku lat mieszkali w Wielkiej Brytanii i ciężko pracowali, żeby zarobić na uroczystość. Po ślubie wyjechali ponownie za granicę i tam w 2010 roku przyszedł na świat ich syn Natan. Po dwóch latach okazało się, że z Natanem dzieje się coś złego. Nie rozwijał się tak, jak powinien.
– Jeszcze przed diagnozą lekarzy rozpoczęliśmy walkę o Natana. Dodatkowe zajęcia i rehabilitacja. Potem diagnoza – autyzm. Wróciłam z synem do Żar. Daniel pracował za granicą, żeby zarobić na nasze utrzymanie i leczenie syna – opowiada M. Kaszubska.
Zaświeciło słońce
Przez 5 lat żona Daniela Świerczyńskiego codziennie z Żar do Zielonej Góry woziła syna na rehabilitację. Gdy Daniel wrócił do Polski 3 lata temu i założył firmę, wydawało się, że w końcu w ich życiu zaświeciło słońce. Przeprowadzili się do Zielonej Góry, żeby Natan miał blisko do szkoły. Firma się rozwijała. Daniel miał mnóstwo zleceń w całej Polsce. Wszystko, co zdobyli, zawdzięczali ciężkiej pracy.
– Daniel jest dobrym człowiekiem. Nie odmawiał, jak go ktoś o coś prosił. Był pogodny i uczynny. Często się uśmiechał. Uwielbiał spędzać czas z Natanem. Ja byłam od tych trudnych rzeczy, czyli szkoły i rehabilitacji, a Daniel od tych przyjemnych, czyli wyjść na basen, jazdy na rowerze czy gry w piłkę – mówi M. Kaszubska, która uważa, że mąż nie zasłużył na taki los.
Pod prądem
Do wypadku doszło w połowie sierpnia. Daniel montował silnik w rolecie. Wszedł na drabinę, żeby go podłączyć. Złapał się za parapet. Wtedy poraził go prąd. Stracił przytomność. Przestał oddychać. Zatrzymało się także jego serce. Właściciel mieszkania i kolega z firmy wciągnęli go do mieszkania i rozpoczęli reanimację do czasu przyjazdu karetki. Trafił do szpitala w Zielonej Górze, gdzie uratowano mu życie. Pozostał jednak w śpiączce. Obecnie przebywa w szpitalu w Nowej Soli.
– Ma wspaniałą opiekę. Za zaangażowanie personelu szpitala, który dba o mojego męża, aż trudno słowami wyrazić wdzięczność – mówi M. Kaszubska.
Kosztowne leczenie
Pobyt w szpitalu nie może jednak trwać w nieskończoność, a Daniel wymaga ciągłej opieki i rehabilitacji.
– Pobyt w ośrodku, w którym wybudza i rehabilituje się osoby pozostające w śpiączce, kosztuje nawet 25 tys. zł miesięcznie. Nie da się przewidzieć, ile będzie trwało leczenie Daniela, a on za to, jakim jest człowiekiem, zasługuje na najlepszą opiekę – mówi M. Kaszubska.
Pomagamy
W pomoc Danielowi zaangażowała się nie tylko grupa jego najbliższych przyjaciół, ale wiele osób, które są obce.
– Organizowane są aukcje w internecie, z których dochód przekazywany jest na leczenie Daniela. Mam sygnały od osób, które chcą organizować charytatywne mecze, biegi i inne imprezy, z których dochód ma wspomóc jego rehabilitację. Jestem zszokowana ogromem dobra, które płynie w naszą stronę. Bardzo wszystkim dziękuję, również tym, którzy wspierają mnie nie tylko materialnie, ale również dobrym słowem czy świadcząc bezinteresowną pomoc w codziennych sprawach. Jestem pewna, że dobro powraca i ten ogrom pomocy świadczy o tym, jak wspaniałym człowiekiem jest Daniel – mówi pani Monika.
Nie biorą prowizji
W zbieranie środków na leczenie D. Świerczyńskiego zaangażowała się Fundacja Sedeka – zdążyć z pomocą.
– To ta sama fundacja, która wspiera leczenie naszego syna Natana. Wszystkie środki wpłacane przez ofiarodawców na jej konto są przekazywane na leczenie. Fundacja nie pobiera żadnych prowizji – podkreśla żona D. Świerczyńskiego.
Pieniądze można wpłacać bezpośrednio na konto: 932490 0005 0000 4600 7287 1845 z tytułem przelewu 11939 – Świerczyński Daniel
Chcą być razem
Nie tak miała wyglądać 15 rocznica ślubu Daniela i Moniki. Co prawda nie mieli planów na wielkie świętowanie, ale chcieli ten dzień spędzić w rodzinnym gronie.
Życie napisało inny, brutalny scenariusz. On walczy o życie w szpitalu. Ona walczy o jego leczenie i rehabilitację oraz opiekuje się autystycznym synem.
Daniel całe dorosłe życie dawał z siebie dla innych. Teraz to on jest w potrzebie. Żona i syn go nie zawodzą. My też go nie zawiedziemy.