To był złoty człowiek
Opublikowano 28 sierpnia 2020, autor: Piotr Piotrowski
Ratował i leczył zwierzęta przez blisko 40 lat. Ryszard Gancarz, szprotawski weterynarz, zmarł nagle w wieku 63 lat.

Pan Ryszard zmarł w poniedziałek, 24 sierpnia, w szpitalu, w wyniku krwotoku z żylaków przełyku. To szok dla jego rodziny, a zwłaszcza żony Ewy, do niedawna jeszcze pełniącej obowiązki burmistrza Szprotawy.
– Byliśmy z Rysiem małżeństwem 40 lat. Pobraliśmy się jeszcze na studiach, w 1980 roku. 11 października mieliśmy świętować okrągły jubileusz – wspomina Ewa Gancarz. – Mąż nigdy nikomu nie odmówił pomocy. Aby ratować zwierzęta, potrafił wstać w środku nocy i pojechać do wezwania. To był złoty człowiek. Kochający, mądry, pracowity, opiekuńczy, odpowiedzialny. Kochał ludzi i zwierzęta. Kochał swoją pracę. Zbudował dom, wychował ze mną sześcioro dzieci, które wyrosły na porządnych ludzi. Bardzo cieszył się, gdy niedawno doczekaliśmy się pierwszych dwóch wnuków.
R. Gancarz chorował na cukrzycę.
– Od leków zaczęła szwankować wątroba, przez co brakowało prawidłowej filtracji krwi. Stąd pojawiły się żylaki w przełyku i krwotoki. Lekarze je stopniowo usuwali. W lipcu była poprawa, ale dwa tygodnie temu krwotoki wróciły – opowiada pani Ewa. – Mąż znowu trafił do szpitala. Niestety, już z niego nie wyszedł. W miniony poniedziałek miał bardzo silny krwotok. Lekarze długo walczyli o jego życie, za co im w imieniu rodziny bardzo dziękuję.
Janusz Biliński, rolnik z Siecieborzyc, przyznaje, że to ogromna strata dla gminy Szprotawa.
– Był nie tylko moim przyjacielem, ale i znakomitym fachowcem. Przyjeżdżał do moich zwierząt na każde zawołanie, nigdy nie odmówił – mówi. – Będzie nam go bardzo brakowało. Widzieliśmy się w lipcu, gdy po wyjściu ze szpitala był w dobrej kondycji. Nie sądziłem, że sprawy nabiorą takiego obrotu i Rysiu odejdzie tak nagle. Stanowczo był za młody na śmierć!
Weterynarza bliscy pożegnali w czwartek, 27 sierpnia, na cmentarzu w Szprotawie. Rodzina dziękuje wszystkim za udział w ostatniej drodze.