Benek odszedł za tęczowy most
Opublikowano 14 sierpnia 2020, autor: Michał Szczęch
Psiak głodzony przez właściciela, chociaż ostatnie dni spędził w domu pełnym ciepła. Benek odszedł w niedzielę (9.08).

Anna Nietopiel nie miała wątpliwości. – Gdy zobaczyłam w internecie zdjęcia Benka, usłyszałam jego historię,zadecydowałam z mężem i z córkami, że bierzemy Benka do siebie ? opowiada przez łzy.
Przypomnijmy – Wolontariuszki z Polskiej Organizacji Pomocy Zwierzętom uwolniły Benka z łańcucha. Był skrajnie wychudzony. Ważył 14 kilogramów, choć powinien dwa razy tyle.
Anna miała świadomość, że psiak jest w ciężki stanie. – Ale przygarnęliśmy go, bo chcieliśmy, żeby choć ostatnie chwile spędził w godnych warunkach – podkreśla. – Do końca mieliśmy nadzieję, że ta historia skończy się jednak szczęśliwie.
Annie rodzice wpajali, że braci mniejszych trzeba szanować. Tę empatię do zwierząt zaszczepiła w córkach. To właśnie Amelia i Nicola poszły do przytuliska, żeby zobaczyć Benka. A później utwierdziły mamę w przekonaniu, że trzeba przygarnąć psiaka. Otoczyły go opieką i miłością. Umierał, nie opuszczały na krok.
Benka nie opuszczał też Ares, psiak, którego Nietopielowie przed laty przygarnęli ze schroniska. – Wystawiał łapkę, jakby chciał się pożegnać. I płakał ? mówi Anna.
Urządzili psi pogrzeb
Beata Konaszewska widziała to pożegnanie. Nie ma wątpliwości, że zwierzęta czują jak ludzie. Była przy Benku, gdy odchodził. – Benek płakał. Ares płakał. Wszyscy płakaliśmy. Do końca każdy z nas wierzył, że tego psiaka uda się uratować. Ale widzieliśmy, jak cierpi.
Wszyscy poszli do ogrodu i urządzili psi pogrzeb. Anna wykopała kwiaty w ogródku i posadziła na grobie psiaka. – Teraz Ares często tam przesiaduje, tęskni ? wzdycha Anna. – Benka pochowaliśmy w jego kocyku, z zabawką, którą nie zdążył się nacieszyć…
Sprawę zbada policja
Beata, jako wolontariuszka, często ratuje psy maltretowane przez ludzi, głodzone, bite. Wiele widziała. W minionym miesiącu na jej rękach odeszło kilka zwierząt. – A mimo wszystko, za każdym razem nie potrafię powstrzymać łez. Gdy Benek umierał, moje serce rozpadło się na tysiące kawałków.
Wolontariuszki z POPZ złożyły na policji zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa. Oskarżają właściciela Benka o znęcanie się nad psem. Dowodem w sprawie są między innymi zdjęcia. Gdyby nie wolontariuszki i rodzina Nietopielów, Benek skonałby na łańcuchu. I nikt by się nie dowiedział.