Boisko niezgody
Opublikowano 07 sierpnia 2020, autor: jb
Wkopali w czynie społecznym, ale musieli wykopać. Grupa radnych ze Szprotawy spiera się z Ewą Gancarz, pełniącą obowiązki burmistrza, o plac zabaw przy ul. Orzeszkowej.

Chodzi o boisko do siatkówki plażowej. Radni sami je ufundowali, zamontowali. A we wtorek (4.08.) zdemontowali. Taki nakaz dostali z Urzędu Miasta.
-10 lipca grupa radnych zapytała, czy mogliby posadzić na placu zabaw na ul. Orzeszkowej kwiaty i drzewo. Otrzymali telefoniczną zgodę. Okazało się, że wbetonowali tam dwie tuleje do słupków do siatkówki plażowej – mówi Ewa Gancarz, pełniąca obowiązki burmistrza Szprotawy.
Dlaczego trzeba je usunąć?
-To jest teren gminy, ja za niego odpowiadam. Wszystkie urządzenia mają atesty, plac ma zachowane normy i odległości pomiędzy urządzeniami. Dziwi mnie to, że doświadczeni radni nie znają prawa, zrobili samowolę budowlaną – mówi. -Tuleje to rury głębokie na pół metra. Mają ściągane nakrycia. Jedna stała blisko orbitreka do ćwiczeń, na około 50-60 cm. Druga stała za blisko muru. Odstępy pomiędzy urządzeniami na placu zabaw muszą mieć co najmniej 2 metry. A tam żadne normy nie zostały spełnione.
Właściciel nie wiedział
Radni nie mieli pozwolenia od gminy na montaż urządzeń. -To tak jakby weszli na prywatne podwórko i coś tam sobie zabetonowali nie pytając o zgodę właściciela. Wezwałam więc te osoby do usunięcia tych urządzeń. – mówi E. Gancarz.
Totalne nieporozumienie
Urządzenia najpierw montowali a potem rozbierali Andrzej Skawiński i Jerzy Chamra.
-Jako radni złożyliśmy się, żeby na tym placu zainstalować zestaw do gry w siatkówkę. Z ziemi tego nie widać, jest zatkane zaślepkami, nic nie wystawało. Ja z normami nie dyskutuję. Myślę, że gdyby dokonać solidnego przeglądu wszystkich placów zabaw w gminie, to byłby problem nie tylko z tym – mówi A. Skawiński. – Można to było trochę inaczej rozwiązać niż oficjalnie wzywać do usunięcia i straszyć sądami – dodaje.
-Totalne nieporozumienie – tak o wymontowaniu boiska mówi J. Chmara. -Działaliśmy w dobrej wierze. Chcieliśmy wesprzeć mieszkańców, wiemy, że gmina ma problemy finansowe i nie stać jej na wszystkie inwestycje. Zdecydowaliśmy się ufundować zestaw do gry w siatkówkę. Nie mieliśmy złej woli. Mamy prawo nie wiedzieć, jakie obowiązują przepisy. Mieliśmy przeświadczenie, że dojdziemy do urządzenia z urzędem, żeby jedno urządzenie przesunąć, bo nie jest często używane. Wyszło tak, że musieliśmy go usunąć.