Stanę na nogi
Opublikowano 03 lipca 2020, autor: Piotr Piotrowski
Przez pandemię przerwała rehabilitację. Monika Łojek cudem uniknęła śmierci w zderzeniu z ciężarówką, ale wierzy, że stanie na nogi.

Monika (25 l.) wypadkowi ulegała we wrześniu 2018 roku, wyjeżdżając ze zjazdu ze Szprotawy na obwodnicę. Monika poczekała, aż przejedzie ciężarówka, włączyła kierunek i wjechała na główną drogę. Wprost pod drugą ciężarówkę. Auto 23-latki odbiło się od tira, wpadło do rowu. Monika w ciężkim stanie, z urazem czaszkowo-mózgowym trafiła na oddział intensywnej terapii w Zielonej Górze.
Po wielu operacjach, Monika wyszła ze szpitala, przechodząc rehabilitację w domu a następnie w prywatnej klinice. Wybudzona ze śpiączki, miała uszkodzony słuch, problemy z mówieniem i niedowład jednej strony ciała. W marcu br. musiała przerwać rehabilitację. – Przez pandemię ćwiczę w domu, ale bardzo chciałabym wrócić do profesjonalnej rehabilitacji – mówi „Regionalnej” 25-latka. – Bez tych zajęć nie będę w stanie stanąć na nogi.
A postęp po półtora roku od wypadku jest spory – Monika otwiera prawe oko, porusza się o chodziku, choć prawa ręka ciągle odmawia posłuszeństwa. Ostatnie miesiące były dla niej trudne, bo zawaliły się jej plany życiowe. Rozstała się z ukochanym, z którym miała wziąć ślub. W tych trudnych chwilach może liczyć na matkę. – Córka niedawno dostała mieszkanie od miasta. Bardzo się ucieszyła, że będzie mogła być na swoim. Na razie w lokalu jest tylko szafa. Zanim się do niego przeprowadzi, musi wrócić do większej sprawności – mówi jej mama, Agnieszka.
Nie traci nadziei
Ze skromnej pensji pani Agnieszki nie pokryje kosztów rehabilitacji Moniki. Nie stać ją również na wyposażenie mieszkania córki, a nawet zatrudnienie osoby, która odciążyłaby ją w opiece nad Moniką, na dwie – trzy godziny, gdy jest w pracy.
– Dziękuję wszystkim za dotychczasową pomoc i proszę o jeszcze – mówi 25-latka. – Byłabym wdzięczna za każdą pomoc, zarówno w sfinansowaniu dalszej rehabilitacji jak i wyposażeniu mieszkania. Obiecałam sobie, że kiedyś stanę na nogi. Bardzo chcę normalnie funkcjonować, wiecznie na pomoc mamy nie mogę być zdana. Ciągle wierzę, że uda mi się spełnić marzenie – pracować w zawodzie fryzjerki. Póki co, problem cieszę się z małych sukcesów. Jeszcze niedawno nie mogłam się podnieść, miałam problem z wymówieniem każdego jednego słowa. Dziś potrafię o chodziku dojść do toalety. Ważne, aby nie tracić nadziei.
Jeśli ktoś chce pomóc Monice, może kontaktować się z jej mamą (tel. 792 091 293).