Firmy łapią powietrze
Opublikowano 22 maja 2020, autor: Piotr Piotrowski
Burmistrz Żagania Andrzej Katarzyniec nie umorzy podatków żagańskim przedsiębiorcom. Twierdzi, że nie ma z czego.

Długo trzeba było prosić żagańskiego burmistrza o spotkanie i rozmowę o żagańskim biznesie. Po usilnych prośbach przedsiębiorców i żagańskich radnych: Tomasza Kwarcińskiego, Grzegorza Kuźniara i Jakuba Witka w końcu udało się zwołać komisję gospodarki z udziałem przedsiębiorców, którzy oczekują pomocy od burmistrza.
Na spotkaniu (19.05.) właściciele żagańskich restauracji, biur podróży czy salonów kosmetycznych żalili się, że przez pandemię i zakaz prowadzenia działalności w marcu i kwietniu, musieli zamknąć swoje biznesy.
Miasto na skraju wydolności
Zanim burmistrz A. Katarzyniec wysłuchał przedsiębiorców, oznajmił, że miasto i jego spółki bardzo mocno ucierpiały w wyniku COVID-19.
– Jesteśmy na skraju wydolności finansowej. Państwo bronicie swoich interesów, a ja muszę bronić interesów miasta. Nie ma żadnej tarczy rządowej, aby wesprzeć miasto i jego spółki – mówi Katarzyniec.
Żagańscy przedsiębiorcy twierdzą, że pomoc miasta w postaci jedynie odroczeń podatków od nieruchomości czy zwolnień z dzierżawy za ogródki gastronomiczne to zbyt mało, aby mogli przetrwać na rynku. Chcą całkowitych zwolnień z podatków od nieruchomości czy środków transportu.
Katarzyniec obliczył, że postulowane przez nich skutki zwolnienia z podatku od nieruchomości za II kwartał oraz z 50 procent II raty podatku od środków transportowych to 3 mln 407 tys. zł. I miasto nie może sobie na to pozwolić.
Nie starczy na chleb
Przedsiębiorcy przekonywali, że bez pomocy urzędników mogą nie przetrwać kryzysu, który w branży gastronomicznej, hotelarskiej czy turystycznej będzie trwał jeszcze kilka miesięcy,
– Wielu przedsiębiorców jest w bardzo trudnej sytuacji, nie ma na chleb czy pampersy. Dziś, niestety, w ogóle nie zarabiają. Ja sam mocno odczułem skutki pandemii, tygodniowo robiłem 70 tortów, obecnie 5 – mówi Zbigniew Niedziela, starszy żagańskiego Cechu Rzemiosł Różnych i Przedsiębiorczości, właściciel piekarni i cukierni „Ptyś”. – Szkoda, że miasto nie może pomóc przedsiębiorcom w umorzeniu podatków od nieruchomości czy środków transportu.
Halina Okapiec, właścicielka trzech hoteli i restauracji w Żaganiu i Żarach, podkreślała na spotkaniu, że jej działalność stanęła całkowicie i nie ma widoków na poprawę.
– Pomoc od rządu wykorzystaliśmy jednego dnia, dzięki czemu nie zwolniliśmy żadnego z 50 pracowników. Biznes nie wróci do dawnej formy, nie ma wesel ani wycieczek zagranicznych – żaliła się. – Ostatnio musiałam oddać 16 tys. zł zaliczki, bo duża konferencja się nie odbędzie. Tak wygląda dziś rzeczywistość. Z tego marazmu nie wyjdziemy.
– Nam zamknęli działalność na cztery spusty dwa miesiące temu. Jakoś przetrwaliśmy, szykując dania na wynos, ale najlepszy czas majówkowy i komunijny przepadł – żalił się Tomasz Augustyniak, właściciel żagańskich restauracji Kepler i Azja Express.
– Mam dwie działalności, ale od kilku miesięcy nie mam żadnych dochodów – dodał Dariusz Drozdek, właściciel biura turystycznego oraz szkoły nurkowania. – Branża turystyczna leży, samoloty nie latają. Do sierpnia jakoś pociągnę, a potem nie wiem, co będzie.
Jedziemy na tym samym wózku
Paweł Giza, żagański cukiernik i przedstawiciel stowarzyszenia „Platan”, które zrzesza ponad 20 żagańskich przedsiębiorców, pismo z prośbą o umorzenie podatku od nieruchomości i podatku od środków transportu na czas epidemii do burmistrza wystosował ponad miesiąc temu. Wielkość umorzenia zależałaby od poniesionych strat i zmniejszenia obrotu.
– Ja rozmawiam z wami w imieniu firm, które zatrudniają w Żaganiu kilka tysięcy osób. Sytuacja żagańskich firm jest na tyle kiepska, że jeżeli nie zrobimy teraz pewnych ruchów ze zwolnieniami podatków, to one się posypią i w przyszłym roku sytuacja z budżetem miasta będzie o wiele gorsza niż teraz, bo nie będzie wpływów z podatku CIT i PIT. Wszyscy jedziemy na tym samym wózku. Nieprawdą jest, że za kilka miesięcy będzie nas stać na spłatę odroczonych do października podatków. Wiele firm łapie powietrze, jak ryby w sadzawce – przekonuje Giza.
Śmielej panowie burmistrzowie!
Giza pogroził, że jeśli nie uzyska konkretnej pomocy od miasta, przejdzie ze swoim biznesem do jednej z gmin, która udzieliła przedsiębiorcom większej pomocy.
– Przyszłość tego miasta to przyszłość przedsiębiorców – podkreślił zdenerwowany.
Katarzyniec zarzekał się, że rozszerzył Żagański Pakiet Pomocy Przedsiębiorcom na tyle, ile pozwalały miejskie finanse.
– Tych, którzy zmuszeni zostali do zamknięcia punktów handlowych, zwolniono z czynszów za swoje lokale i stoiska targowe, wprowadzono możliwość przesunięcia terminów zobowiązań podatkowych – wymieniał burmistrz.
– Śmielej, panowie burmistrzowie, śmielej! – wtrącił radny Tomasz Kwarciński, który kolejny raz zaznaczył, że umorzenia podatków są konieczne, podając jako wzór gminy Iłowa i Szprotawa. – Rychło w czas. Takie gorzkie żale, że sytuacja budżetowa jest trudna, to ja słyszę od początku tej kadencji.
Szef komisji gospodarki, Wiesław Bochenek, zaznaczył, że do rozmów z przedsiębiorcami radni i burmistrz wrócą w sierpniu.
– Zobaczymy, jaka wtedy będzie sytuacja – podsumował Bochenek.
– Będziemy tak to przewlekać w czasie. Może pacjent nie przeżyje i nie trzeba będzie podawać mu leków – podsumował Giza.