To koszmar
Opublikowano 20 grudnia 2019, autor: bj
Śledztwo w sprawie Marcina M. prokuratorzy wszczęli pod koniec 2017 r., po tym, jak zgłosiła się do nich kobieta, matka dziewczynki, która została jego ofiarą w wieku 14 lat.
Zaczęło się od tego, że Dominika (imię zmienione) zaczęła znikać popołudniami.
– Czułam, że coś się dzieje, że jest być może pod wpływem jakichś środków odurzających – opowiada jej matka. I dodaje: – Trzeba było dużo czasu, rozmów, by córka powiedziała mi, co się stało.
A stało się coś strasznego. Dominika któregoś razu została wywieziona do lasu przez Marcina M. Tam została brutalnie wykorzystana nie tylko przez niego, ale również przez kobietę. Z udziałem różnych sprzętów, gadżetów. Z nagrywaniem wszystkiego telefonem.
Matka Dominiki mówi, że Marcin M. to groźny człowiek.
– Łatwo dziewczyn z łap nie wypuszczał. Nachodził, podjeżdżał samochodem. Straszył. Ciągle dzwonił. Dostawaliśmy ohydne, roznegliżowane zdjęcia córki w erotycznej bieliźnie. Wszystko po to, żeby znowu tam zaczęła chodzić. Ale ona już przestała się bać. I ja też – mówi kobieta.
Matka Dominiki uczestniczyła już w procesie kobiety, która wykorzystała jej córkę. Teraz czeka na następny – Marcina M.
– Potem chcę o tym zapomnieć. Bo to koszmar. Dla całej rodziny – mówi.