Śmierć w pożarze
Opublikowano 06 grudnia 2019, autor: bj
– Rysiu już nie żył, ale nas ostrzegł. Jestem bardzo wierząca i myślę, że tak właśnie było – mówi przez łzy pani Wiesława, która w pożarze straciła syna.

W pożarze budynku w Przewozie przy ul. Sportowej zginął 50-letni Ryszard. Tragedia wydarzyła się w niedzielę wieczorem, 1 grudnia.
– Oglądałam telewizję. W pewnym momencie usłyszałam pukanie do okna. Zobaczyłam za szybą sylwetkę, ale nie wiem czyją. Ten ktoś odszedł w stronę ulicy – opowiada pani Wiesława, matka tragicznie zmarłego Ryszarda. – Zdziwiłam się, bo furtka była zamknięta. Pomyślałam, że to córka była, bo tylko swoi wiedzą, jak ją otwierać – wspomina.
Ale to nie była córka.
– Zobaczyłam, że u Rysia się pali. On był w środku! Wyważyłam drzwi, żeby go ratować. Ale wtedy ogień strasznie buchnął – opowiada pani Wiesia, która mieszkała obok syna. Pobiegła po miskę, próbowała gasić płomienie wodą.
Niedaleko od domu pani Wiesławy mieszka strażak.
– Dostrzegł, że się pali. Zawiadomił straż. Powiedziałam strażakom, że tam są butle na gaz. I pokazałam gdzie. Chciałam po klucze biec, ale oni mi powiedzieli, że drzwi drugie wyważą – opowiada przejęta.
– Języki ognia wychodziły dachem i oknami. Z budynku zostały wyniesione 3 butle na gaz propan-butan. Po ugaszeniu pożaru w środku znalezione zostały zwłoki, przygniecione dachówkami – informuje Grzegorz Lisik, oficer prasowy Komendy Powiatowej PSP w Żarach.
On nas ostrzegł!
Ryszard był na rencie. Nie miał dwóch palców u stóp, ciężko mu było chodzić.
W niedzielę ok. godz. 13, matka zaniosła mu obiad.
– Dwa dania zrobiłam. Gdy zjadł, odstawił naczynia. I talerz mu się zbił. A ja mu powiedziałam: Jeszcze nieszczęście będziesz miał – wspomina.
Gdy wybuchł pożar u Ryszarda, w domu jego matki było 9 osób.
– Moje córki, wnuki i 11-miesięczny prawnuczek – wylicza pani Wiesia.
– Dom i nas wszystkich mogło tu z powierzchni ziemi zdmuchnąć przez te butle z gazem. A ja myślę, że to pukanie do okna to był Rysiu. Już nie żył, ale nas ostrzegł. Jestem bardzo wierząca i myślę, że tak właśnie było – w oczach pani Wiesławy pojawiają się łzy.
Teraz najbliżsi czekają, aż będą mogli pochować Ryszarda.
– Trzeba żyć dalej. Bogu dziękować, że żyjemy. I przeżyć żałobę. Wierzę, że Bóg nie kładzie więcej na barki człowieka, niż ten może udźwignąć. I my też musimy – wzdycha.
– Ciało mężczyzny zabezpieczone zostało do sekcji zwłok. Okoliczności pożaru sprawdza policja i biegły z dziedziny pożarnictwa. W sprawie prowadzone będzie śledztwo prokuratorskie – informuje Sylwia Rupieta z żarskiej policji.