ŚMIERĆ NA DRZEWIE
Opublikowano 04 października 2019, autor: bj
Miał tylko 22 lata. Jego samochód wbił się w drzewo. Dawid Szczepaniak (? 22 l.) zginął na drodze.

Dawid miał dzień wolny. Nazajutrz miał jechać do pracy, do oddalonego od Żar o ok. 100 km Wittichenau w Niemczech. Tam Dawid pracował przy skręcaniu mebli. Ale do pracy już nigdy nie dojedzie. W poniedziałkowe (30.06.) popołudnie, tuż po godz. 17, zginął w okolicy Marszowa. Jechał swoją skodą octavią z Żar w stronę Żagania.
Ogromne obrażenia
Widok, jaki zastali ratownicy na drodze za Marszowem, był przerażający nawet dla nich. Skoda octavia kombi niemal do połowy swojej długości wbita była w pień dużego drzewa. Części auta porozrzucane były w odległości ponad 100 metrów od wraku. Silnik samochodu został wciśnięty do środka. Ciało kierowcy zostało wyrzucone na zewnątrz.
– Obrażenia były tak ogromne, że personel karetki nie podejmował resuscytacji, bo nie było żadnych szans na powrót czynności życiowych – mówi Ryszard Smyk, kierownik pogotowia ratunkowego.
Auto sprasowane
Na drodze przez 3,5 godziny pracowali strażacy z Żar oraz Marszowa. Auto było tak sprasowane, że strażacy musieli je sprzętem pneumatycznym rozwierać, by upewnić się, czy w środku nie ma więcej ofiar.
– Przeszukiwaliśmy teren w rejonie 200 metrów od miejsca wypadku, by sprawdzić, czy nie znajdują się tam inne osoby, które mogły brać w nim udział – informuje bryg. Grzegorz Lisik, rzecznik KP PSP w Żarach.
– Kierowca skody octavii za łukiem drogi z niewyjaśnionych przyczyn zjechał na przeciwległy pas drogi i uderzył czołowo w drzewo. W wyniku wypadku 22-letni mężczyzna poniósł śmierć na miejscu – informuje Robert Brzeziński, prokurator rejonowy w Żarach.
Prokuratura powołała biegłego z zakresu ruchu drogowego. Zarządziła przeprowadzenie sekcji zwłok. Jej wyniki nie były znane do chwili oddania gazety do druku.
Dom dla jedynaka
Dawid skończył żarski Zespół Szkół Budowlanych. Pochodził z Łęknicy.
– W grudniu się wyprowadził. Chciał spróbować życia na własny rachunek – mówi pan Mieczysław, ojciec Dawida. Od tej pory chłopak mieszkał w Żarach. Ale to miało się zmienić.
– Rozmawialiśmy z nim i mówił, że będzie w Żarach do końca października – tłumaczy tato chłopaka. – My już mieliśmy tu dla niego pokój przygotowany – w oczach ojca pojawiają się łzy.
Bo nowy dom, w którym niedawno zamieszkali, budowali właśnie z myślą o swoim jedynaku.
– Teraz to straciło sens – rozpacza ojciec.
Dokąd jechał?
O Dawidzie i jego rodzinie wszyscy mówią tylko dobrze.
– Spokojni ludzie, porządna rodzina. Chłopak pracowity – słyszymy.
– Nasz syn był raczej poważny, niespecjalnie gadatliwy. Nasze jedyne dziecko – mówi pan Mieczysław.
Pracował, rozsądnie wydawał pieniądze.
– Ten samochód kupił w lipcu. I zaczął od wymiany opon, żeby było bezpiecznie – tłumaczy pan Mieczysław.
Prawo jazdy miał, odkąd skończył 18 lat.
– Dobrze jeździł. Nie szarżował. Nie wiem, co się mogło stać. I dokąd on wtedy jechał – przeciera oczy pan Mieczysław.
Szczegółowym wyjaśnianiem okoliczności wypadku zajmą się śledczy.