Adrian z żelaza
Opublikowano 23 sierpnia 2019, autor: Norbert Królik
Adrian Jaworski, żarski radny z PiS, ukończył triathlonowe zawody Ironman w Gdyni. Przepłynął blisko 2 km w morzu, przejechał 90 km na rowerze, a na koniec przebiegł jeszcze 21 km. Trasę pokonał w 5 godzin i 16 minut.

– To moje pierwsze zawody z cyklu Ironman – mówi A. Jaworski, dla którego triathlon stał się pasją i sposobem na spędzanie wolnego czasu.
Zawodowo A. Jaworski związany jest z żarską firmą Swiss Krono, gdzie pracuje w dziale sprzedaży, a politycznie – z partią PiS, z list której został w 2018 roku wybrany radnym miejskim.
Zawody odbyły się w niedzielę (11.08).
– Przygotowania do zawodów rozpocząłem w lipcu. Trochę się obawiałem tego startu, bo treningi miałem w wysokiej temperaturze, ale jak się później okazało, nie miało to negatywnego wpływu na mój występ. Wręcz pozostał pewien niedosyt, że można było więcej – dodaje A. Jaworski.
Wśród gwiazd
Na starcie stanęło około 2 tys. zawodników, a wśród nich największe gwiazdy światowego triathlonu.
– Na tej samej trasie startował 2-krotny mistrz olimpijski i mistrz świata Jan Frodeno z Niemiec. Byłem razem z nim w strefie zmian. Bardzo sympatyczny i uśmiechnięty człowiek. Zrobiliśmy sobie wspólne zdjęcie. Życzył mi, żebym się dobrze bawił, a ja mu pobicia rekordu, co zresztą zrobił – wspomina radny.
Strach i ból
Pierwsze wątpliwości co do ukończenia zawodów pojawiły się u A. Jaworskiego jeszcze przed startem.
– Dzień przed startem na Bałtyku były 2-metrowe fale. Obawiałem się, że nie dam rady przepłynąć w takich warunkach 2 km, ale ostatecznie w niedzielę fale się zmniejszyły i udało się je pokonać. Kolejny kryzys dopadł mnie podczas zjazdów na rowerze. Pędząc ponad 70 km/h, obawiałem się, że nie utrzymam roweru i wypadnę z trasy. Najgorszy jednak kryzys dopadł mnie kilka kilometrów przed metą. Miałem ciężkie nogi i prawie nie mogłem biec. Po przebyciu ponad 100 km, ciężko z siebie wykrzesać siły na dokończenie zawodów. Miałem jednak wsparcie kolegów z klubu, którzy dodawali mi otuchy na ostatnich kilometrach – mówi triathlonista z Żar.
Franio
Na zawody przyjechała również rodzina A. Jaworskiego.
– Pierwszą osobą, jaką zauważyłem dobiegając do mety, był mój synek Franio. Bardzo ucieszył się, gdy mnie zobaczył, co dodało mi sił na ostatnie metry biegu – wspomina żarski radny.
A. Jaworski przekonuje, że start w Ironmanie dodał mu pewności siebie.
– Po takich zawodach ma się przekonanie, że nie ma rzeczy niemożliwych, tylko do wszystkiego trzeba podejść z zimną, spokojną głową – przekonuje A. Jaworski.