Śmierć w drodze do pracy
Opublikowano 17 maja 2019, autor: bj
To były sekundy. Marian Dryniak (? 58 lat) miał kilkaset metrów do tartaku, w którym pracował. Nie dojechał. Zderzył się z ciężarówką. Zmarł na miejscu.

Do tragedii doszło w poniedziałkowy (13.05.) poranek, tuż przed godz. 6 rano w Piotrowie (gm. Przewóz). Na mało uczęszczanej drodze w ciężarowe volvo uderzył jadący simsonem Marian Dryniak (? 58 lat) z Grotowa.
Jechał do pracy. Leśną drogą, na którą wjeżdżał tuż przed swoim domem. Do Piotrowa. W torbie miał kanapki na drugie śniadanie i czapkę z daszkiem. Jechał, tak jak co dzień od 14 lat, motorowerem do pracy w tartaku. Nie dojechał. Z drogi gruntowej wjechał na asfaltową ulicę. Nie zdążył wyhamować przed ciężarówką.
– Najgorsze jest to, że ja Mariana znałem. Przez 5 lat w tartaku żeśmy pracowali. Gdy przyjeżdżałem, Marian jako pierwszy się zrywał, żeby się przywitać. Często go widywałem, gdy jechał do pracy. Zawsze sobie ręką machaliśmy – wspomina Kamil Czerwiński (28 l.) z Karsówki (gm. Trzebiel), kierowca volvo.
Marian, obudź się
Co się zdarzyło tragicznego poranka?
– Zobaczyłem Mariana, gdy kabina mojej ciężarówki była na wysokości skrzyżowania z drogą gruntową. Lewą nogę miał wyciągniętą w bok, zjechał do lewego pasa. Chciał szybko skręcić. Odbiłem na lewo. Ale było za późno. Uderzył w środkowy skład, gdzie są podwójne koła. Motorek się z nimi zderzył. On głową uderzył w kłonicę (pionowo ustawioną belkę do podtrzymywania drewna – przyt. red.). Był na niej ślad po kasku – wspomina pan Kamil.
Kask spadł z głowy motorowerzysty. On upadł z motorowerem.
– Wyskoczyłem z kabiny. Wiedziałem, że to Marian. Krzyczałem „Marian, obudź się”. Ale zaraz zobaczyłem, że nie żyje. Miał okropną ranę czoła – wspomina 28-latek.
Kierowca dzwonił na numer ratunkowy.
– Zaraz usłyszałem syreny – wspomina załamany. – Tankowałem auto przed wyjazdem. Gdybym wyjechał troszkę później…
Na razie nie pracuje. Nie wie, kiedy znowu będzie w stanie wsiąść za kierownicę. Prosi o przekazanie wyrazów współczucia rodzinie M. Dryniaka.
Lubił ludzi
Rozmawiamy z żoną i dziećmi zmarłego mężczyzny.
– Taki właśnie był mój mąż dla ludzi. Uśmiechnięty, życzliwy. Zawsze dobrze czuł się w towarzystwie młodych ludzi, ale serdeczny był dla wszystkich – wspomina pani Anna, żona.
Pan Marian do pracy zawsze dojeżdżał drogą przez las.
– Nieważne, czy deszcz czy śnieg. A w pracy też nie miał lekkiej roboty. Ale samochodu nie chciał. Taki już był. Dla siebie wiele nie chciał, bardziej dla dzieci, rodziny. Bardzo pracowity, nigdy nie było mu ciężko. A przecież w domu też miał dużo do zrobienia, w gospodarstwie – wspomina pani Anna.
Żona i dzieci opłakują męża, ojca, teścia. Ale pytają o kierowcę, w jakim jest stanie.
– Bardzo prosimy, żeby napisać, że nie mamy do niego pretensji. On też przeżywa swoją tragedię. Będzie musiał jakoś żyć – mówią.
Rodzina pana Mariana ma tylko żal do władzy.
– Nigdy nikt o to nie dbał. Te krzaki zasłaniają widoczność. Zwłaszcza teraz, gdy pojawiły się liście – argumentują.
Nie mogli pomóc
Komunikat policji potwierdza relację kierowcy.
– Motorowerzysta wyjeżdżając z drogi gruntowej na drogę powiatową nie zachował należytej ostrożności i wjechał w prawidłowo jadący pojazd ciężarowy volvo. Poniósł śmierć na miejscu. Kierowca ciężarówki był trzeźwy – informuje Sylwia Rupieta z żarskiej komendy policji.
Na miejsce tragedii jako pierwsi dotarli ochotnicy z Piotrowa. Relacjonują, że automatycznie chwycili torbę, w której mają sprzęt do reanimacji, ale byli bezradni.
Na miejsce dotarli też strażacy zawodowi z Żar.
– Poszkodowany mężczyzna miał widoczne obrażenia głowy Lekarz stwierdził zgon – informuje sekc. Dawid Lewandowski z KP PSP w Żarach.
Ostatnie pożegnanie
– Sekcja zwłok wykazała, że przyczyną zgonu było wieloodłamowe złamanie czaszki – informuje Robert Brzeziński, prokurator rejonowy. Prokuratura wszczęła postępowanie w sprawie spowodowania wypadku ze skutkiem śmiertelnym. – Kierowca nie usłyszał żadnych zarzutów. Wszystko wskazuje na to, że to motorowerzysta wyjechał z drogi podporządkowanej. W sprawie musi się jednak wypowiedzieć biegły sądowy, który oceni prędkość, z jaką jechała ciężarówka – wyjaśnia R Brzeziński. przyczyni
Msza żałobna za śp. Mariana Dryniak odbędzie się dzisiaj, w piątek, 17.05., o godz. 13, w kościele w Grotowie. Po niej nastąpi ceremonia pogrzebowa.