Żartowniś i dusza towarzystwa
Opublikowano 02 lutego 2018, autor: Jakub Kłyszejko
Kacper Gomólski, nowy zawodnik Falubazu, wierzy, że drużyna poradzi sobie z presją i w lidze pokażę się z dobrej strony.

Zgrupowanie w Szklarskiej Porębie mocno pomaga w odpowiednim wejściu do zespołu?
– Tak, choć już wcześniej znałem się ze wszystkimi. Często spotykamy się na różnych zawodach. Z kilkoma kolegami jeździłem już w jednym klubie i to jest jak najbardziej pozytywne.
Mocno kumplujecie się z Patrykiem Dudkiem. To ułatwiło ci aklimatyzację?
– Jasne, bo znamy się już kilkanaście lat. Razem dorastaliśmy i najbardziej z nim się trzymam. Dobry kontakt mam też z innymi. To fajne uczucie.
Jak wygląda typowy dzień „obozowicza” w Szklarskiej Porębie?
– Wstajemy o 6.40, przygotowujemy się do porannego rozruchu, który zaczyna się o 7:15. Później idziemy pod prysznic i na śniadanie. Potem przebieramy się i zazwyczaj jedziemy na biegówki. Następnie kolejny prysznic, mamy chwilę przerwy i najczęściej wtedy gramy z „Zengim” i Patrykiem w FIFĘ, bo mamy tu PlayStation. Czas do obiadu upływa nam szybko. Po nim jedziemy na halę do Świeradowa. Tam odbywa się trening. Wieczorem kolacja i czas wolny. Byliśmy na kręglach, czy meczu hokeja. Na koniec powrót do pokoju i spanie, bo trzeba wypocząć przed kolejnym dniem.
Kto z waszej trójki jest najlepszy w FIFĘ? Jak wygląda rywalizacja?
– Ostatnio „Zengi” zaproponował zakład o dziesięć pompek. Niestety przegrałem. Ogólnie mecze są wyrównane, ale ja mam największe doświadczenie.
Kim grasz?
– Moją ulubioną drużyną jest Barcelona, ale jak gram z kimś silnym, muszę kombinować. Messi na prawdziwym boisku zazwyczaj sobie poradzi np. z takim Boatengiem z Bayernu. W grze jest całkowicie inaczej i muszę wybierać bardziej fizycznych napastników. Manchester United jest dobry, bo mają Zlatana i Lukaku. Wtedy obrońcy mają bardzo ciężko. Do tego szybkie boki, a w środku Pogba. Lubię nimi grać.
W tym sezonie wybuchowa mieszanka młodości z doświadczeniem Falubazu może zaskoczyć?
– Wszyscy mamy taką nadzieję. Liczymy, że młodość wytrzyma presję. Jeździmy już któryś sezon i powinniśmy dać sobie radę. To nasz spory atut. Mamy jednego bardziej doświadczonego zawodnika – Piotra Protasiewicza, który będzie musiał nad nami czuwać.