Śmierdząca majówka
Opublikowano 04 maja 2018, autor: Norbert Królik
Smród nie do zniesienia spowił w majówkę całe Żary. Skąd ten odór? Może to kanaliza albo coś na strefie? – zastanawiali się mieszkańcy, którzy z obrzydzeniem zatykali nosy.

Długi majówkowy weekend, okazja do imprez na świeżym powietrzu. I tych zorganizowanych w Rynku, i tych w gronie rodziny, przyjaciół – w ogrodach, na działkach i tarasach. Dla wielu to długo wyczekiwany początek sezonu grillowego. Mniam! W powietrzu unosi się pyszny zapach opiekanych na ruszcie kiełbasek, karkówki, kaszaneczki…
Nic z tego! Nie w Żarach! W naszym mieście w powietrzu unosił się smród. I był nie do wytrzymania. Osoby wychodzące na dwór zakrywały twarz rękawami, zatykały nosy. Niektórzy sprawdzali podeszwy butów w obawie, że wdepnęli w coś śmierdzącego.
Co tak cuchnie?!
Apogeum było we wtorek, 2 maja. Klienci marketu w centrum Żar, którzy wybrali się po południu na zakupy przed kolejnym majowym świętem, z obrzydzeniem zatykali nosy, wychodząc ze sklepu.
– Co tak cuchnie?! – pytali, uciekając czym prędzej do samochodów.
– Mieszkam przy alei Wojska Polskiego i tak śmierdzi od kilku dni. Ciężko jest pospacerować z dziećmi, muszę jeździć do lasu i innych miejsc z dala od miasta, żeby pobyły trochę na powietrzu – opowiadała pani Joanna.
– Wyszedłem z pracy i przyjechałem do centrum na zakupy. Początkowo myślałem, że gdzieś w pobliżu stoi beczkowóz, jednak nic tu nie ma. A ten ohydny zapach jest bardzo intensywny i już długo się utrzymuje – przyznał pan Leszek.
– W mieście bardzo śmierdzi. Nie wiem, skąd ten zapach. Może to kanaliza albo coś na strefie? Wydaje mi się, że może to być też schronisko. Jedno jest pewne, na majówkę w Żarach śmierdzi – skwitował pan Rafał.
Osady na kupie
Kto tak zasmrodził majówkę mieszkańcom Żar? Pierwsze podejrzenia padły na oczyszczalnię ścieków przy ul. Żurawiej. I faktycznie, miała ona w tym swój udział. Tym razem jednak nie był to smród z samej oczyszczalni, ale z osadów, które pracownicy oczyszczalni wywieźli na pole przy drodze z Żar do Lubomyśla i pozostawili na kupie. Powinni je przeorać, wymieszać z ziemią, a wtedy wiatr nie rozniósłby paskudnego odoru po całym mieście.
Ale to nie wszystko. W pobliżu tego samego pola trwały prace rolne polegające na rozprowadzaniu nawozu.
To wszystko sprawiło, że mieszkańcy Żar mieli dodatkową majówkową „atrakcję”.